Dziś krótka relacja z otwarcia pudła z imperialnym tytanem. Zaznaczam od razu, że nie jest to ten najnowszy wzór, który właśnie wydało GW. Ten pochodzi sprzed ponad roku (albo i dwóch) i różni się tym, że ma mniej opcji uzbrojenia (w tym brak działek montowanych na karku) oraz ceną - kosztował jakoś 100 złotych mniej :-)
Tak czy inaczej jest to chyba największy i zdecydowanie najdroższy model GW jaki znalazł się w mojej kolekcji. Kolejne zbliżone rozmiarem ludki jakie posiadam to bombowiec orków i Valkiria imperialnych gwardzistów.
Model Knighta jest przede wszystkim duży. Ale mimo jego wielkości detale są dość duże, a spasowanie części stanowi niedościgniony wzór dla całego przemysłu figurkowego. Wykonanie też jest na wysokim poziomie. Nadlewek brak, a ślady łączenia formy usuwa się szybko i bezboleśnie. Czy wspominałem już, że jest duży? ;-)
W środku znajdujemy 3 wypraski. Opcji złożenia nie mamy zbyt wiele. Do wyboru mamy 3 różne maski (hełmy) lub ewentualnie wariant bezhełmowy. Do tego możemy wybrać jedną z dwóch broni zasięgowych do prawej łapki. W lewej zawsze będzie wielka piła łańcuchowa.
Do zestawu dołączona jest kalkomania, ale jest to ta "nowsza" wersja kalkomanii. Całkiem porządnie wykonana, a przy tym posiadająca ogrom wariantów przeróżnych insygniów dzięki czemu mamy naprawdę spore możliwości dostosowania finalnego wyglądu naszego tytana.
Jedyne czego mi brakuje w zestawie to kabiny pilota i możliwości sklejenia modelu w wersji otwartej, no ale nie można mieć wszystkiego :-)