28.12.2013

Warhammer Quest - rzut okiem na bohaterów - część 1

W dzisiejszym poście zamierzam pokrótce przedstawić swoje wrażenia z gry wybranymi postaciami dostępnymi w iPadowej wersji Warhammera Questa.

W podstawowym pakiecie dostępni są standardowi czterej bohaterowie z podstawki czyli barbarzyńca, elf, krasnolud i czarodziej (szary). Oprócz tego zapoznałem się też z czwórką postaci dostępnych jako dodatki: łowcą czarownic, wojowniczym kapłanem Sigmara, czarodziejem ognia (bright college) i krasnoludzkim zabójcą trolli.

Oto krótka recenzja postaci na podstawie mojej 40 godzinnej historii gry. W tej części opowiem o bohaterach z podstawowego zestawu.

Marauder, czyli stary dobry Barbarian



Zalety:

- dobry w walce wręcz
- przyzwoity w przyjmowaniu obrażeń
- bonusowo, ma jeden atak zasięgowy więc warto mu dać łuk
- bardzo dobry skill pozwalający uderzyć z automatu jednego z atakujących monstrów przed rozpoczęciem walki
- świetny skill ogłuszający

Wady:
- specjalny skill - berserk - czasem obraca się przeciw niemu (traci wszystkie ataki na jedną turę)
- brak specjalnego sprzętu, co jest właściwie wadą tylko na początku

Rekomendacja:
Raczej brać, dobry przyzwoity tank, który przyjmuje na siebie sporo ataków a do tego jest w stanie się dobrze odgryźć. Jest w stanie nosić duże ilości pancerza.


Ironbreaker (Dwarf)


Zalety:
- przyzwoity w walce wręcz
- dobry w przyjmowaniu obrażeń
- może rzucać krasnoludzkimi bombami (świetne w początkowych etapach gry)
- może nosić gigantyczne ilości pancerza na sobie

Wady:
- bezużyteczny stone bread
- dość przeciętne specjalne skille

Rekomendacja:
Bardzo dobry na blokera, który przyjmuje na siebie całe zło. Średnio umie się odgryźć, ale jak już to zrobi to z dużym damagem więc killing blow często może pozytywnie zaskoczyć :-)


Waywatcher (Elf)


Zalety:
- jedyna kobieta w zestawieniu ;-)
- celna w zwarciu jak i w walce z dystansu
- spora liczba ataków dystansowych na wyższych poziomach
- szybkość ruchu (po levelowaniu) i automatyczne oderwanie z walki wręcz

Wady:
- słaba w obronie
- bardzo słaby dostępny pancerz (w końcu to elfi strażnik lasu)

Rekomendacja:
Trzymać w drugiej linii jako lekarza z zapasem potionów i bandaży. W razie ataku od tyłu jest w stanie zapewnić obronę czarodziejowi do czasu aż brodaty i wiking się nie ogarną. Ataki strzeleckie najlepiej wykorzystać na sam koniec tury wypatrując celów z niskim poziomem obrażeń.


Grey Wizard (Wizard)


Zalety:
- genialny czar obszarowy mogący na raz zniszczyć nawet do 9 pomniejszych kritów
- podstawowy healer w bandzie

Wady:
- tragiczny w walce wręcz (ale dobry do dobijania)
- bardzo podatny na uśmiercenie (dlatego warto dać reszcie ekipy healing potiony na czarną godzinę)
- w przypadku unexpected eventów bezużyteczny w pierwszej rundzie (0 punktów magii)
- brak pancerza
- dość słabe różdżki, a przynajmniej ja nie znalazłem nic mocnego w tej kategorii

Rekomendacja:
Trzymać z daleka od zagrożenia, jeżeli padnie to raczej trudno będzie skończyć poziom reszcie postaci. Niezbędny w każdej bandzie! (choć może go zastapić bright wizard lub elficki mag). Stored magic warto trzymać na bossa, podobnie klamoty typu ring of lightning.

W kolejnym odcinku opiszę swoje doświadczenia z bandą złożoną z Witch Huntera, Warrior Priesta, Trollslayera i Bright Wizarda.

22.12.2013

Brother Terpius

Brat Terpius jest strzelcem w oddziale Hecto. 

Nosi mieszany pancerz, którego większość pochodzi ze wzoru 7, prócz napierśnika który to pochodzi z zestawu Mark 6. Na prawym nakolanniku umieszczone są insygnia oddziału Hecto (zielona barwa). 

Na prawym naramienniku oprócz oznaczeń typowych dla oddziału taktycznych marines znajdują śluby bitewne wypisane bezpośrednio na powierzchni pancerza. 

Dodatkowo brat Terpius nosi pieczęć czystości na swoim lewym nagolenniku, jako potwierdzenie czystości ducha i braku skażenia wpływami Chaosu. 

Złoty nabój dekorujący mocowanie do bagnetu na Świętym Bolterze, to wyróżnienie za szczególne osiągnięcia w zdalnym eliminowaniu przeciwników.


Technika malowania to oczywiście edge-highlighty (ciągle się ich uczę). Podstawka to Agrellan Earth z brązowym podkładem. Oczy malowane Mephiston Redem i rozjaśnione Evil Suns Scarlet, po czym dostały washa z Blood For The Blood God. Wash ten zadziałał trochę jak lakier, dzięki czemu wizjer dostał trochę połysku.



20.12.2013

Sierżant Hecto

W końcu skończyłem malowanie nowego boksa tacticali. W związku z licznymi rozpraszaczami zajęło mi to prawie dwa miesiące.


Na pierwszy rzut idzie dowódca oddziału, czyli sierżant Hecto. Sierżant Hecto miał się nazywać Hector, ale w związku z kiepskim planowaniem literek na sztandarze wyszło inaczej ;-)

Sierżant ma w łapkach świeży kodeksowy nabytek w postaci combi-grava.


Na prawym naramienniku namalowane są insygnia oddziału. Strzałka tradycyjnie oznacza tacticali, ale jej kolor to już tradycja Onyx Knightów. Każdy oddział ma swój własny kolor i tak oddział Hecto ma barwy zielone, którymi malowane są insygnia oddziału, a także prawy nakolannik. Jako że nasz sierżant nosi starszy typ nagolenników (Mk 6) nie ma na nim barw swojego oddziału. Cała reszta zbroi sierżanta jest dość standarowa (Mk 7) oprócz napierśnika, który jest częścią nowego typu pancerza (Mk 8).


Jako, że nasz sierżant ma wyjątkowo celne oko, nosi oznaczenia strzelca wyborowego w postaci złotych nabojów dekorujących jego naramiennik i Bolter.


19.12.2013

Warhammer Quest by Rodeo Games


Od zrecenzowania ipadowej adaptacji gry Warhammer Quest powstrzymywało mnie tylko jedno - brak iPada. Ale co w tej sytuacji powinien zrobić prawdziwy i oddany fan najlepszej planszówki ever, który od zawsze gardził produktami z jabłkiem w logo? Rzecz jasna zaopatrzyć się w iPada :-)

Warhammer Quest jest dla mnie grą szczególną, gdyż było to pierwsze moje pudło z figurkami ever. 
Tym bardziej ostrożny byłem podchodząc do jego komputerowej implementacji. Chłopaki z Rodeo Games dostali w swoje łapska kawał poważnego materiału, lepiej dla nich żeby tego nie schrzanili ;-)

Po około 22 godzinach spędzonych na graniu stwierdzam jedno. To jest Warhammer Quest! Wszystko się zgadza. Oczywiście wprowadzono pewne usprawnienia/zmiany w stosunku do oryginału, ale summa summarum wyszło to grze na dobre!



Ale od początku. Zaczynamy z bandą klasycznych awanturników zagłębiając się w czeluści naszego pierwszego lochu! Postaci są dość archetypiczne dla erpegów fantasy (szczególnie dndowych). W skład naszej zgraji bohaterów wchodzą Barbarian (w nowej wersji Chaos Marauder), Elf (Waywatcher), Dwarf (Ironbreaker) oraz Wizard (Grey Wizard). Nowe nazwy postaci znacznie lepiej od oryginału wpasowują się we fluff Warhammerowy. 

Ekwipunek początkowy z grubsza się zgadza. Brakuje liny (i dobrze, bo przydawała się w dosłownie jednym zdarzeniu w oryginale) i latarni. Teraz każda postać może eksplorować nowe lochy.
Brak też inicjatywy i kolejności aktywacji postaci, co pozwala bardziej kombinować taktycznie, a przy okazji służy Dwarfowi, który w oryginale rzadko kiedy miał okazję coś ubić z racji swej powolności 
:-)

Czarodziej pierwszego poziomu nie ma też power stora. Dostaje go dopiero przy pierwszym levelowaniu.

Inne są też czary, a trochę szkoda. Pit of Despair czy taki Freeze były nie do pobicia. Całe szczęście, że jest czym leczyć ekipę.


Jeśli chodzi o menażerię to występuje chyba wszystko co było w podstawce. Prócz minotaurów :-( I skaveńskich klanratów, których dostajemy razem z dodatkiem - kampanią Reiklandzką.

A jeśli o dodatkach mowa. Replayability gry bardzo dużo zawdzięcza faktowi, że co jakiś czas wychodzą dodatki dodające nowe stworki i lokacje (trzeba za nie zapłacić, ale koszty nie są jakieś duże). Do tej pory ukazały się Savage orki, Skaveny i Undeady.

Pomiędzy lochami odwiedzamy rzecz jasna miejscowości i tutaj duży plus dla twórców. Po pierwsze zredukowali liczbę zdarzeń w trakcie podróży a także w samych osadach. W oryginale często gracze musieli uciekać w popłochu z miasta, aby mieć chwilę wytchnienia w lochach wypełnionych potworami. Element co prawda nie przewidziany chyba przez twórców Questa, ale dobrze oddający ducha Starego Świata :-)



Po drugie podróżując z miasta do miasta oprócz losowych questów mamy do dyspozycji przygody bardziej fabularne. Niektóre z nich dość ciekawe i inspirujące (mój ulubiony to otwierający quest ze skaveńskiej kampanii w Reiklandzie).


Póki co w podstawce mamy dostępne questy w Stirlandzie. Dokupić można Averland (dochodzą nowe stwory z menażerii Orków i Gobasów) oraz Reikland (tak-tak! gińcie podłe ludziny!).

Jeśli chodzi o wygląd gry to nie ma się do czego przyczepić. Oryginalne plansze dostały mały lifting i teraz prezentują się naprawdę zacnie. Teren jest 2D (jak w oryginale!), ludki zaś w 3D. Do tego mamy miejscami punktowe źródła światła które dodają całości klimatu. Z technicznego punktu widzenia przyczepię się tylko do animacji ruchu postaci, gdyż niektóre z nich przebierają nóżkami w innym tempie niż ich faktyczny ruch. Poza tym rzuca się w oczy brak motion capture, ale nie można mieć wszystkiego ;-)


Jeśli chodzi o stabilność apki, to jest w miarę ok, choć czasem potrafi się wypietruszyć do home screenu. Całe szczęście auto-savy są bardzo częste, więc nie jest to aż tak irytujące jak mogłoby by być.

Podsumowując, mój wewnętrzny nerd jest zaspokojony i zadowolony. Warhammerowi Questowi daję ostatecznie 9.5, co absolutnie nie jest oceną obiektywną, ale ja się nigdy nie bawię w obiektywizm, bo weń po prostu nie wierzę ;-)