1.02.2015

Unboxing - Saga

Jako, że nigdy do tej pory nie miałem do czynienia z historycznymi bitewniakami (poza próbami napisania zasad do żołnierzyków i modeli w skali 1/72 w czasach podstawówki), a ludki na blogu Michała już od pewnego czasu mnie kuszą, postanowiłem spróbować swych sił w czymś nowym!

Wybór padł na Sagę, gdyż... spodobała mi się jej mechanika (połączenie bitewniaka z planszówką) oraz umiejscowienie historyczne.

Oryginalny podręcznik do Sagi poświęcony jest tematyce zmierzchu wieków ciemnych czyli okolicom bitwy o Hastings. Mamy tam do wyboru Wikingów, Anglosasów, Normanów etc.

Moją uwagę przykuł nowy podręcznik - Crescent & Cross poświęcony tematyce wypraw krzyżowych oraz walk na półwyspie iberyjskim!

Podręcznik jest wydany rzecz jasna po angielsku i w twardej oprawie. Tak wygląda okładka.


W zestawie dostajemy planszę z szybkimi zasadami.



Oraz komplet plansz "Battle Boards" dla każdej z frakcji. Plansze te zawierają specjalne zdolności każdej z armii i służą do aktywacji oddziałów stanowiąc najciekawszy element mechaniki tego bitewniaka.


W grze Saga nie aktywujemy po kolei każdej z naszych jednostek. Zamiast tego na początku naszej tury rzucamy kośćmi Sagi zawierającymi trzy możliwe wyniki. Następnie alokujemy kości do poszczególnych pól na naszym Battle Boardzie. Każde z pól pozwala nam aktywować jedną lub kilka jednostek określonego rodzaju albo zamiast tego daje nam specjalnego skilla do wykorzystania w odpowiednim momencie bitwy. Jedną jednostkę można aktywować więcej niż raz, ale wtedy nam się męczy, a zmęczone jednostki...

...no właśnie. I tu dochodzimy do drugiej ciekawej mechaniki gry. Zmęczone jednostki akumulują żetony zmęczenia. Co one dają? Minus do ruchu? Minus do walki? To zależy od przeciwnika! Żetony zmęczenia to swego rodzaju zasób należący do Twojego przeciwnika. Przeciwnik może w odpowiednim dla siebie momencie zdecydować o zdjęciu żetonu zmęczenia z Twojego oddziału i zastosować jeden z możliwych efektów! Uważam to rozwiązanie za bardzo eleganckie i dające duże możliwości taktyczne.

Reszta mechaniki wygląda dość warhammerowato, więc nie powinna sprawić nikomu większych problemów. Osobiście już nie mogę się doczekać aby sprawdzić ten system w praktyce.

Podręcznik wydany jest dość elegancko. Zawiera całkiem sporo ilustracji i zdjęć pomalowanych ludków, które stanowią dobry wzorzec dla kogoś średnio ogarniętego z historycznym malowaniem (czyli dla mnie).









13 komentarzy:

  1. Wygląda zachęcająco. Szkoda, że nie można mieć wszystkiego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma takiego pojęcia w moim słowniku ;-) ;-) ;-) Twoje lizaki zaczęły mnie już kusić...

      Usuń
    2. Ooo... miło słyszeć.

      Usuń
  2. Hell yeah! Gorąco polecam i czekam na twoich zbrojnych oraz Anglo-Sasów!:) Cieszę się, że choć trochę udało mi się zainspirować do historyków;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcześniej jeszcze Yori mnie kusił, ale 15mm to nie moja baja. Miałem zresztą nieudany epizod z Flames Of War. Ale jak zobaczyłem Twoje ludki w 28mm, to była to już tylko kwestia czasu ;-)

      Usuń
  3. Dokładnie, zgadzam się z przedmówcą :) Temat krucjat bardzo mnie nęci, jedynym problemem jest brak współgraczy. Bo zbieranie kolejnej armii na półkę zdecydowanie mi nie leży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rozwiązuję ten problem zbierając zawsze minimum 2 frakcje do każdego systemu. Dzięki temu współgracz zawsze się znajdzie, a może i pozostanie na dłużej ;-)

      Usuń
    2. Na tej zasadzie u mnie jest Full Thrust (4 frakcje, choć tu akurat mam z kim grać), a w planach (malarskich, bo zakupowych już jest) Cold War Commander/Modern Spearhead i Wrzesień 39/Battlegroup Blitzkrieg. Więc na razie wystarczy tego dobrego ;)

      Usuń
    3. Ło Matko Bosko! Sporo tego :-)

      Usuń
  4. No rzeczywiście wygląda ciekawie. Też bym chętnie zagrał w coś tego typu ale też mam problem ze współgraczami. Ale pewnie się pochylę też nad tą grą trochę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne jest to, że do gry potrzeba po 20 modeli na stronę.

      Usuń
  5. Figurki na blogu Michała też mnie nęcą ciągle. Nawet nie wiedziałem, że podręcznik do Sagi jest taki .... profesjonalny ...

    OdpowiedzUsuń