11.07.2021

Pędzle Roubloff - wielki test!

 Dziś pora w końcu zamieścić moje przemyślenia związane z użytkowaniem pędzli firmy Roubloff.


Część z nich kupiłem sobie sam, część otrzymałem do testów od dystrybutora marki Roubloff, firmy Arbooz.eu.


Jak widać na powyższym zdjęciu wszystkie pędzle noszą pewne ślady użytkowania, gdyż malowałem nimi przez ostatnie pół roku. Jedne przeszły więcej, inne mniej, natomiast po takim okresie czasu mogę naskrobać parę słów związanych z wrażeniami. Będziemy iść od lewej do prawej.

1. 1S25 6 synthetic

Jak sama nazwa wskazuje jest to pędzel syntetyczny, a jak sugeruje zdjęcie jest to narzędzie do drybrusha i jako taki nie odstaje za bardzo od swojej konkurencji. Robi to co ma robić, aczkolwiek nie ma tu żadnej rewolucji. Osobiście przy drybrushu preferuję pędzelki do makijażu z miękkim włosiem o kształcie bardziej kulistym. Sprawdzają się znacznie lepiej. Mówimy tu oczywiście o malowaniu figurek. Przy terenach nie ma dla mnie większej różnicy czym szczotkuję i myślę, że ten pędzel będzie katowany właśnie przy okazji upiększania terenów, których jeszcze kilka mi zostało do wykończenia.

2. Miniature S4 00

Jest to syntetyczny, drobny pędzelek o bardzo długim włosiu. Kupiłem go z myślą o pin washach i jako taki sprawdza się raczej dobrze, aczkolwiek jest dla mnie osobiście... zbyt cienki. Jak dla mnie jest dobry co najwyżej do malowania panel lines na modelach pojazdów. Dlatego używam go dość sporadycznie, a dużo lepiej sprawdza mi się kolejna pozycja na liście, czyli:

3. Miniature S1 1

Jest to również pędzel syntetyczny, kupiony z myślą o washach MiGa i innych, które nie są na bazie wody. Pędzel ten jest nieco krótszy od poprzednika przez co magazynuje nieco mniej farby we włosiu i wymaga częstszego maczania, natomiast jego grubość jest znacznie bardziej uniwersalna przez co stosuję go znacznie częściej. Niestety jako syntetyk ma jedną poważną wadę o której muszę od razu napisać. Mniej więcej po trzecim malowaniu jego końcówka zamieniła się w maleńki haczyk, przez co malowanie nim detali stało się kompletnie niemożliwe. To był oczywiście ten moment w którym normalnie wylądowałby w koszu na śmieci, natomiast okazało się że mimo zmiany kształtu uniemożliwiającej malowanie gałek ocznych pędzel nadal sprawuje się względnie dobrze podczas malowania mniejszych powierzchni farbkami typu Contrast. Szczególnie dobrze maluje mi się nim wszelkie pasy. Co ciekawe, spodziewałem się że efekt haczyka będzie się powiększał z czasem tak jak to dzieje się w syntetykach italeri czy innych mag-polach, natomiast tu o dziwo nic takiego nie ma miejsca. Ciężko mi jakoś specjalnie rekomendować ten pędzel ze względu na wadę, natomiast muszę przyznać że używam go częściej niż bym tego się spodziewał.

4. 111F kolinsky 2

I tu przechodzimy do gwoździa programu. Po pierwsze nie jest to syntetyk, więc nie ma tutaj żadnych cudów dziejących się z włosiem. Po drugie, konstrukcja pędzla jest stożkowata, jest grubszy przy skuwce i bardzo cienki na czubku, dzięki czemu świetnie magazynuje farbę a jednocześnie da się nim precyzyjnie malować detale. Ogółem jest to póki co najlepszy pędzel z jakim miałem do czynienia w życiu i jest to mój obecny koń roboczy którym maluję niemal wszystko. Dodatkowo mimo katowania go non-stop i wielokrotnego umazania farbą aż po skuwkę zachowuje się nadal nieźle i wszystko wskazuje na to, że czeka go jeszcze sporo miesięcy eksploatacji. Jest to pędzel o którym nie mogę powiedzieć złego słowa i z czystym sumieniem mogę go zarekomendować absolutnie każdemu. Gdybym miał się wybrać na bezludną wyspę i mógłbym zabrać ze sobą tylko jeden pędzel - byłby to właśnie ten!

5. 101F kolinsky 0

Ten pędzel również jest z naturalnego włosia. Jego kształt i rozmiar czynią z niego idealne narzędzie do malowania detali i freehandów i jako taki sprawdza mi się w 100%. Stawiam go tutaj na podobnym poziomie co Artificer od Citadela i zdecydowanie wyżej niż Winsor & Newton, którymi po prostu nie lubię malować. Nie jest to co prawda taki hicior jak jego poprzednik, ale ciężko mi się tu do czegoś przyczepić i myślę, że również go mogę polecić, głównie do freehandów i gałek ocznych :-)


To chyba tyle jeśli chodzi o moje przemyślenia związane z użytkowaniem pędzli marki Roubloff. Wydaję mi się że jest to fajna i stosunkowo tania alternatywa wobec takich firm jak Citadel, Army Painter, czy Winsor & Newton, a jednocześnie sporo lepsze narzędzie niż pędzle Vallejo, Italeri, Mag-pole, Kozłowskie czy Feldherr.

5 komentarzy:

  1. Od kiedy je kupiłem dalej siedzą w opakowaniu. Może boje się że je popsuję? Tym samym Lineo 190 rozmiar 4 i uzupełnienie w postaci Kozłowskiego 1 pozostaje moim zestawem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Także mam, używam i polecam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No zbieram się i zbieram żeby je zakupić... Kolejne pochwały nie pomagają w postanowieniu wstrzemięźliwości zakupowej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kupuj. Będziesz miał pomalowane więcej modeli i trzeba będzie kupić kolejne figurki i pewnie jeszcze kolejne farbki. Nie warto.

      Usuń