Jako że za tydzień już premiera Shadespire, wczoraj odbył się demo day tej gry w Planszóweczce, w którym wziąłem udział i z którego krótką relację i wrażenia przedstawię poniżej.
Jeśli chodzi o nakręcanie przez GW hype'u na swoje produkty, to nie mają ze mną problemu. Zazwyczaj. W przypadku Shadespire było inaczej. Ogłosili go po raz pierwszy jakoś w marcu tego roku, a to co wtedy zobaczyłem zupełnie mnie nie porwało. Chodziły ploty o nowym Mordheim, o fajnych terenach, a tymczasem GW pokazało planszówkę z kilkoma figurkami, w dodatku z Khornem i Sigmarinsami... no ileż można?
Tak więc zupełnie olewałem newsy związane z tą grą i skupiłem się w międzyczasie na wszystkim innym tylko nie na nowym super kompetytywnym skirmishu fantasy od GW.
Do czasu :-) Jakoś miesiąc temu zajarane Shadespirem ziomy zaraziły mnie trochę wkrętem i powoli zaczął kiełkować bakcyl. Wczoraj natomiast udało mi się zagrać i zostałem całkowicie przekonany co do tego, że chcę tę grę i że jest fajna.
No to zacznijmy w wielkim skrócie. Do gry w Shadespire potrzebujemy bandy (która składa się z predefiniowane zestawu ludków, których liczebności ani wyposażenia nie możemy zmieniać), talii kart zagrywek (instanty i permanenty), talii objectivów, własnej planszy (każdy przynosi swoją niezależnie od liczby graczy) oraz counterków do punktów zwycięstwa, obrażeń i aktywacji. No i customowych kostek - ataku i obrony.
Gra jest szybka, trwa tylko 3 tury (jak w Infinity), oraz ma naprzemienną aktywację poszczególnych ludków. Zasady są w miarę szybkie do ogarnięcia i nie specjalnie zagmatwane. Każdy gracz ma 4 aktywacje na turę niezależnie od liczebności bandy, więc trzeba umiejętnie zarządzać nimi.
Zarządzanie zasobami nie ogranicza się tylko do aktywacji, bo mamy też talię zagrywek, w której karty możemy wymieniać i uzupełniać w trakcie gry oraz talię objectivów, które mówią nam za co zgarniamy punkty zwycięstwa. Co ciekawe punkty zwycięstwa są jednocześnie walutą pozwalającą nam zagrywać permanenty, ale wydając taki punkt tracimy tylko jego moc nabywczą a nie sam punkt zwycięstwa. Po prostu obracamy żeton na drugą stronę.
Kombinowania w samej grze jest co nie miara, a w miarę jak będą wychodziły dodatki z dodatkowymi taliami będzie też sporo rozkminy ze składaniem decków.
Bandy wydają się zbalansowane, choć Sigmaryci są zdecydowanie prostszą bandą do grania, przy Khornikach trzeba dużo lepiej znać zasady oraz własną bandę.
W sobotę miałem przyjemność zagrać partyjkę z Potsiatem, który kontrolował Sigmarytów, ja zaś walczyłem Khornikami. Udało nam się uzyskać remis, co jest dość trudne w tej grze :-) Czas rogrywki w naszym wypadku wynosił 40 minut, ale w tym było też uczenie się reguł i zasad własnej bandy. Myślę że spokojnie można zejść do 20-30 minut na partyjkę, co czyni tę grę dobrą na eventy i turnieje.
Póki co zamówiłem sobie podstawkę, której cena jest naprawdę niewygórowana (159zł w Planszóweczce), z czasem pewnie zaopatrzę się też w dodatki z bandami które mają wyjść niedługo (Orruki i Szkiele) oraz za jakiś czas (Fyreslayers i Skaveny).
Myślę, że Shadespire jest naprawdę przemyślaną grą, zarówno pod względem mechaniki jak i pomysłu na jej rozbudowę i w odróżnieniu od słabiutkiego i mocno niezbalansowanego AoS Skirmisha, który nadaję się do gry wyłącznie dla klimaciarzy może naprawdę "zaszamać" wśród wszystkich graczy.