21.05.2016

Warhammer Quest - unboxing

Nie sądziłem, że dane mi będzie zrobić rozpudełkowanie Warhammera Questa na tym blogu. Co prawda nadzieja tliła się od lat, a konkretnie to od momentu kiedy GW zrobiło reedycję Space Hulka (bodajże w 2008 roku). Wydanie gry na iOS tylko utwierdziło mnie w tym przekonaniu, a ostatnio wydana karcianka przez FFG niemal przypieczętowała reedycję WQ.

W końcu nadszedł ten dzień, kiedy pojawiły się konkretniejsze przecieki. Początkowo byłem nieco zawiedziony faktem, że nowy Quest będzie w czasach Age Of Sigmar, a nie Starego Świata. Klimat starego Warhammera Questa w znacznej mierze związany był właśnie z tamtym settingiem. Miałem obawy, że nowa gra będzie płaska i bez smaku. Wygląda jednak na to, że moje obawy były nie słuszne. Po obejrzeniu z bliska wszystkich assetów w pudle, zapoznaniu się z książkami i obejrzeniu wyprasek z ludkami stwierdzam bezapelacyjnie, że zapowiada się świetny tytuł. Nie mogę już doczekać się pierwszej rozgrywki, a tym czasem podzielę się z Wami zawartością pudła.







Pudełko prezentuje się godnie, choć chyba jest nieco mniejsze od starego Questa. Z resztą na porównanie dwóch gier poświęcę innego posta. Tutaj skupię się wyłącznie na zawartości Silver Tower.

Pudełko po otwarciu prezentuje nam takie skarby.


Pierwsza paczka to mieszanka podstawek 25mm i 32mm. W pudle luzem leży też kilka większych.


 Kolejny woreczek zawiera kostki. Po cztery w różnych kolorach dla każdego z graczy oraz pięć fioletowych, które są kostkami losu. W końcu Silver Tower to kraina Tzeentcha i los musi odgrywać duże znaczenie w grze!


Tu mamy rewersy kart postaci.


A tu awersy.


Tak prezentują się karty lochów. Co ciekawe talia ta jest połączeniem event decka i dungeon decka ze starego Questa. Oprócz samej komnaty znajduję się tu też opis zdarzenia.


Rewers kart zdarzeń. Bardzo Tzeentchowy.


Karty umiejętności i skarbów.


Tu widzimy dołączone książki plus ulotkę zachęcającą do pobrania aplikacji Silver Tower na telefon.


Pierwsza książka, to książka z zasadami gry.


Jak widać w grze występuje kilka rodzajów znaczników, na szczęście nie ma ich tak wiele aby zdominowały stół. Nie lubię gier, które składają się z tony papierków a ich setup trwa 4 godziny.


Stylistyka grafiki prosto z książek do AoS.


 Potworki w nowym Queście mają statystyki nieco zbliżone do AoS. Co ciekawe, każdy rodzaj przeciwnika ma własną tabelę "sztucznej inteligencji".


Poszczególne zdarzenia w grze zawierają odnośniki do odpowiednich pozycji w książce z Przygodami. Przypomina to nieco grę paragrafową.


Tu mamy karty czterech dodatkowych postaci. Niestety znajdują się w książce i trzeba je kserować.


W książce są też statystyki dla czterech opcjonalnych potworów z menażerii Tzeentcha. O ile posiadamy je w swojej kolekcji figurek.


Kolejna broszura to instrukcja składania figurek. Są na najlepszym możliwym poziomie wykonania. Malifaux ma jeszcze sporą drogę do pokonania. Cała reszta konkurencji odpada w przedbiegach. Same ludki są w większości 1-4 częściowe i składanie ich jest dużo mniej skomplikowane niż standardowych ludków GW.



Kolejne ilustracje przedstawiają tekturowe ramki w których znajdują się komnaty i znaczniki. Ich poziom wykonania jest bardzo wysoki. Ta sama klasa co Space Hulk lub Betrayal at Calth. Same komnaty na zdjęciach wyglądają nieco cukierkowo i bez wyrazu. Jednakże w bliższym kontakcie ukazują sporo charakteru oraz smaczków. Do tej pory wydawało mi się, że to będzie najsłabszy punkt tego zestawu, ale całkowicie zmieniłem swoje zdanie pod wpływem badania organoleptycznego :-)






Sterta komnat po wyciśnięciu z ramek.


Wypraski z figurkami wyglądają następująco. Więcej o nich napiszę jak już je skleję.





Wkrótce pojawią się kolejne posty, w których będę porównywał nowe pudło ze starym, oraz przedstawię ludki po sklejeniu.

23 komentarze:

  1. Post na czasie:D Wygląda to rewelacyjnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja zaraz do ciebie wpadnę :P

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja swojego Questa odbieram dopiero jutro =( obecnie siedze w rowie 30km od Częstochowy i czekam na lawete =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje ze przygoda zakończyła sie mniejszym lub większym happy endem.

      Usuń
    2. Mialem z Żoną 4,5 godziny opalania sie na łące i trochę przymusowy wcześniejszy powrót do Warszawy, ale dzięki temu odebralem Questa o 21:00 =)

      Usuń
  4. Brakuje mi tylko mebli i drzwi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak drzwi to pewien minus. Meble juz przy okazji warhammera questa zostały zdegradowane do żetonów. Pytanie jakiego rodzaju meble mogłyby występować w labiryncie tzeentcha? :)

      Usuń
  5. Miałem kupić, nie kupiłem, teraz bardzo żałuję, ale nadrobię zaległości. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zastanawiam sie, ile czasu zejdzie mi na pomalowanie tego całego dobrobytu :P Przy moim standardowym blogowym tempie wyszedłby okrągły rok ;) Entuzjazm cieszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okrągły rok to ponad 20 razy szybciej niż mi starego questa :D

      Usuń
  7. Zawartość pudła jest imponująca. Na pewno jest warte swojej ceny, gdyby to był tylko klasyczny Quest, a nie AoSowy... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam oj tam. Jeszcze przyjdzie czas, ze i Skavenblight pokocha sigmarinesow ;) ;) Poza tym, jest tu sporo bardzo starego warhammera, na przykład 3 edycyjne Tzangory.

      Usuń
  8. Ja czekam na swój egzemplarz, choć nie ukrywam że kupiłem głównie ze względu ma modele kultystów Tzeentcha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kultysci są świetni, ale moje serce podbiły ptasie beastmany rodem z 1 edycji WFB.

      Usuń
  9. Jakość wykonania powala. Nie mogę się doczekać swojej pierwszej rozgrywki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie wrzuć przebieg na bloga! I wrażenia z gry.

      Usuń
  10. Byłem pewny, że zakupisz i sięn ie zawiodłem. Wygląda to bardzo smakowicie. Figurki beastmenów są fantastyczne, dodatkowo ten niesamowity (nie-choasowy!) barbarzyńca - coś czego mi od dawna brakowało w Warhammerze (od pewnego czasu to było domyślnie barbarzyńca=marauder-chaos)

    OdpowiedzUsuń
  11. Porządny unboxing. Brakowało w necie takiego.

    OdpowiedzUsuń