15.11.2015

Horus Heresy - Betrayal at Calth

Dawno nie rozpakowywałem dużego pudła. Poprzednim był starter do Age Of Sigmar. To daje w sumie 2 duże pudła w tym roku. W zeszłym było chyba lepiej, bo był Space Hulk, Mines Of Moria i Operation Icestorm. Ale i tak mam wrażenie, że w tym roku w sumie kupiłem znacznie więcej ludków i chemii modelarskiej/narzędzi. Tak czy siak - Herezja Horusa miała być moim prezentem gwiazdkowym, ale nie wytrzymałem i rozpakowałem ją od razu :-)



Czym jest Herezja Horusa? Mówiąc krótko jest to pewna hybryda planszówki i bitewniaka. Nie, nie taka w stylu Dreadfleet. To jest planszówka rozgrywana na płytkach nawiązujących stylistyką do tych ze Space Hulka przy użyciu figurek 28mm. Figurki te to oczywiście Space Marines, ale w dość nietypowym wydaniu. Do tej pory mogliśmy się cieszyć plastikowymi Marinesami w zbrojach Mk VI i VII/VIII. W najnowszych pudłach tacticali, sternguardów i assaultów można było znaleźć elementy zbroi Mk IV. Horus Heresy zawiera 30 figurek w zbrojach Mk IV! Do tego dostajemy oddział Cataphractii Terminators, Drednota w wersji z czasów 31 milenium, oraz dwóch bohaterów - chaplaina oraz kapitana w zbroi terminatora. Prócz samych pancerzy możemy zauważyć, że broń też jest nieco inna niż ta z 40k. Na uwagę zasługuje tu wyrzutnia rakiet, która stylistyką nawiązuje do tej z czasów drugiej edycji Warhammera 40k.

Na potrzeby gry należałoby ich pomalować w barwy Word Bearers i Ultramarines, gdyż pomiędzy nimi toczy się bitwa pod powierzchnią planety Calth. Jednakże równie dobrze całość z nich możemy sobie pomalować w barwy naszego dowolnego ulubionego legionu z czasów Herezji Horusa. Same modele nie posiadają oznaczeń przynależności.

Jeśli chodzi o modele to są one pewną niespodzianką. Nie są to typowe push-fity znane dotychczas ze starterów Warhammerowych (od 4 edycji 40k i 7 edycji WFB). Tym razem mamy powrót do korzeni i dostajemy pełnoprawne wypraski, takie jak z pudełka tacticalsów razem z ich mnogością opcji i alternatywnego uzbrojenia. Co ciekawe, zasady samej planszówki pozwalają nam uzbroić naszych wojaków tak jak tego chcemy!

Wykonanie gry nie pozostawia wiele do życzenia. Jeżeli ktoś zna nową edycję Space Hulka to mamy właśnie do czynienia z takim poziomem. Jednym słowem pudło jest warte każdej wydanej złotówki.

Jeśli chodzi o zasady, to nie miałem jeszcze okazji ich sprawdzić - dopiero sklejam modele, jednakże wydają się dość ciekawe. Po planszy poruszamy się grupami modeli. Każde pole ma 3 sloty, gdzie zwykły tactical zajmuje 1 slot, terminator 2, zaś drednot 3. Aktywacja jest naprzemienna a wszelkie rzuty wykonywane są specjalnymi kostkami gdzie mamy następujące możliwe wyniki: pusty, tarcza, trafienie, krytyk. Do tego mamy karty jednostek oraz karty specjalne, które możemy zagrywać podczas gry aby wykonać specjalną akcję.

Gra zawiera bodajże 6 scenariuszy, ale warto zaopatrzeć się w najnowszego White Dwarfa, w którym znajdziemy jeden dodatkowy scenariusz - jego zdjęcia zamieściłem na końcu tego posta.

Końcówka listopada będzie jeszcze zdominowana przez Bolt Action, ale grudzień to już będzie malowanie zawartości HH :-)































13 komentarzy:

  1. Cały czas rozważam zakup. Z jednej strony świetne modele, z drugiej czterdziestka odłożona u mnie na kołku, i nie wiem, czy i kiedy powrót. Ale fajne zasady mogą przeważyć za zakupem, więc czekam na info!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak: można tym grać w 40k, można grać w jego hipsterską odmianę czyli 30k. Gra jest też pełnoprawną planszówką (w stylu space hulka) z całkiem przyjazną mechaniką. Więc nawet jeśli nie masz zamiaru grać w bitewniaka pudło broni się samo. Na kanale Warhammer TV jest raport z rozgrywki.

      Usuń
  2. Zawartość wygląda niesamowicie powalająco!

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaa, kusisz bardzo żeby kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałem, no wiedziałem, że to kupisz. Choć nie sądziłem, że tak szybko zobaczę to na Twoim blogu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie również nie zawiodłeś co do tego zakupu :) Gorzej, że zupełnie nie planowałem i obiecywałem sobie, że nie wejdę w Warhammera 40k/30k (przez te wszystkie ułomności bitewniaka względem znanego mi fluffu) - a to wygląda jednak tak fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W dużym skrócie: przez lata czytałem sobie po różnych polskich forach i stronkach fajne zestawienia założeń i historii Uniwersum W40K, bez wchodzenia w samą grę i literaturę GW. Wydawało mi się bardzo ciekawe: koncepcja ludzkiego imperium z boskim kultem imperatora w śpiączce, takim troche faszystowskim tworem (wszyscy nieludzie do likwidacji), tkwiącym w technologicznym stasis, w bogatą przeszłością z całą Horus Heresy na czele itd. Czytam o marines, że mają dwa serca, że tacy fizycznie potężni, że niezrównani wojownicy, że tyle fajnych modyfikacji i wszczepów, i te zakony z takim klimatem, a potem przyglądam się figurkom i zonk - ci ,kolesie to jakies pokurcze (no może przesadzam, ale przeżyłem spory zawód jak się zacząłem przyglądać miniaturom). Jeszcze później zerknąłem w jakiś podręcznik i zobaczyłem, że ta całą zajedwabistość marines ma nikłe odzwierciedlenie w zasadach. Kurde jeśli koleś, jeden z miliona elitarnych wojowników (wiem teraz zmienili :) ma tak nieznacznie lepsze cechy od jakiegoś tam grota, to o co kaman? 20 śmiesznych ludzików z podstawową bronią zjada go na śniadanie, chociaż powinni mu tylko osmalić pancerz.

    To co mnie najbardzie boli:
    1. Brak trzymania wewnętrznej skali.
    Powiedzmy sobie szczerze figurki marines to jakieś karły, wzgledem tego jak powinny wygladać według opisu. Stąd zapewne sporo w sieci projektów typu "true scale marine". Śmieszą mnie też pojazdy, w których włazach tkwią kolesie, którzy za nic nie wcisnęli by przez te włazy swoich zbroi (królują tu marines wystający radośnie z transporterów Rhino). Same transportery Rhino to też śmiech na sali, jesli sobie uzmysłowmimy, że tam mają tkwić cztery reaktory napędowe, kierowca i desant marines (chyba zipowanych :) - należy jeszcze pamiętać o przestrzeni zajętej na trakcje. Jest tego sporo i mnie niezmienirnie irytuje.

    2. Nie śledzę zasad na bieżąco, jednak ta "odległość" opisu marines (w ksiązkach/opisach są bardzo potężni) od ich rzeczywistych mołżiwości na polu bitwy jaką dawniej zaobserwowałem jakoś mnie zniechęciła. Z drugiej strony rozumiem, iż balans wymaga pewnego spłaszczenia cech podstawowych jednostek wszystkich frakcji.

    Postanowiłem, że jak zrobią true scale marines i pojazdy w sensownych rozmiarach, to od razu wchodzę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera, odpisałem wczoraj ale wcięło moją odpowiedź :-) Otóż po pierwsze, we fluffie 40k wszyscy to arcyuberwymiatacze, tylko tacy walczą w świecie przyszłości :-) W dodatku jest spora różnica między guardsmenem a marinesem - oczywiście w skali całej bitwy, nie pojedynczych ludków. Co do pojazdów, to one są i tak duże, zajmują sporo miejsca na stole. Chyba wszystkie bitewniaki w 28mm mają nieco pomniejszone pojazdy w stosunku do reszty. A ludki marinesów są świetne :-)

      Usuń