Mianowicie, udało mi się dorwać małe staroszkolne cudeńko na amerykańskim ibeju. Ponadnormatywna liczba fotek wprost proporcjonalnie oddaje poziom mojego jarania się z okazji wejścia w posiadania tego arcyklawego ludka! Od dłuższego czasu zazdrościłem niektórym blogowiczom posiadania kultowych modeli do Mordheima. Z dniem dzisiejszym mój dystans zmniejszył się o jednego ludka :-)
Co więcej, nie tylko udało mi się dostać ludka. Udało mi się dostać go w nieodpakowanym blisterze, czyli będzie recenzja! Nie sądziłem, że dane mi jeszcze będzie recenzować na tym blogu blister do Mordheima :-)
To chyba dość standardowy blisterek jeśli chodzi o Mordheimowe ludki. Wszystkie rzecz jasna były z metalu i występowały w blistrach pojedynczo lub parami (o ile pamięć mnie nie zawodzi).
Dowód rzeczowy, że blistra nikomu nie buchnąłem, ani że nie kitrałem go w szafie przez 10 lat ;-)
Po odpakowaniu widzimy ludka. Ludek jest metalowy i ma podstawkę. Czego nie widzimy? Nie widzimy nadlewek w żadnej postaci. No dobra, jakieś tam były, ale naprawdę mikroskopijne, a usunięcie ich trwało D66 sekund.
Stare, dobre czasy ludków o wysokiej jakości wykonania i fajnej, mniej mrocznej a bardziej cartoonistycznej rzeźbie. Zero klejenia metalowych części, co zawsze jest dla mnie upiornym procesem.
Ludek po przyklejeniu do podstawki. Już się ślinię na samą myśl o rozpoczęciu malowania!
With great power comes great responsibility. Nie schrzań go :P A tak serio, to zazdroszczę. Sam bym się chętnie poślinił na malowanie ropuchy, kamora i świeczek :)
OdpowiedzUsuńSię maluje właśnie :]
UsuńPiękny model! Toć Panie majątek on teraz kosztuje na zgniłych aukcjach:))
OdpowiedzUsuńNie inaczej, na jednej z fotek widać nawet cenę ;-) Ale mając do wyboru w tej cenie 10 nowych wypaśnych ludków GW albo 1 kultowy model staroszkolny długo się nie trzeba było zastanawiać ;-)
UsuńModel jest świetny :) U mnie będzie robił za czarownika w drużynie Piechoty morskiej z Marienburga.
OdpowiedzUsuńGratuluje zakupu! Model rzeczywiście jest wypaśny i trza go mieć :) To taka esencja klimatu starego Mordheim.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten model. Malowałam go chyba 2 razy i mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję. Kojarzy mi się z takim trochę szarlatanem, który wcale nie posiada wielkiej mocy, ale te wszystkie karty, żaby i trupie łapki mają przekonać klientów, że jest inaczej (zresztą w historii mojego czarnoksiężnika malowanego przy okazji undeadów takiego go właśnie opisałam). W końcu lesser magic to nie broń masowego rażenia (zwłaszcza jak wylosujemy lot i szczęście), a i początkowe staty warlocka są takie, że zabija raczej śmiechem ;)
OdpowiedzUsuńBardzo udany zakup figurki będącej bez wątpienia jedną z ikon klimatu Mordheim!
OdpowiedzUsuń