Co jest dla mnie najbardziej męczące w hobby? Zmuszanie się do pomalowania czegoś na co nie mam ochoty. Skoro temat wymaga od uczestnika męki i katorgi, to stwierdziłem że pomaluję trochę ludków które długo na to czekały.
Na pierwszy ogień Chronopia. Rozgrzebałem kilka modeli ponad rok temu i do tej pory leżały na biurku zbierając kurz. Pozostało wykopać je ze sterty "in progress" oraz dokończyć malowanie. A oto rezultaty. Trochę kronosowych barbarianek i Pierworodni.
Poszło w miarę sprawnie, bo w ponad tydzień udało się ogarnąć całość. W związku z tym uznałem że trzeba podnieść poprzeczkę i pomalować coś, czego wiem że nigdy nie pomalowałbym sam z siebie. No to w takim układzie wykopałem wypraski z goblinami z Morii.
Tych potraktowałem sprytnym speedpaintem i udało się ich domknąć w nieco ponad dwa wieczory.
Podsumowując powyższe - miało być strasznie i męcząco, a wyszło nie najgorzej i w miarę przyjemnie. Poza tym rezultat tego figurkowego cruncha dał sporo satysfakcji :)
I fajnie, że tak wyszło. :)
OdpowiedzUsuń