Ja dowodziłem armią nieumarłych on zaś poprowadził do walki Bretończyków.
Nieumarły wampirzy Czerwony Diuk wysłał swojego nekromantycznego sługę do pewnej kapliczki w której pochowani zostali jego dawni rycerze z misją przywrócenia ich do nie-życia i wypełnienia przysięgi wierności złożonej za życia.
Kaplica broniona była przez chłopstwo pod dowództwem Świętego Rycerza. Goniec został wysłany i konne posiłki były już w drodze.
Pośród mroków nocy pojawili się nieumarli pod dowództwem nekromanty Renara.
Nieumarli nieuchronnie zbliżali się do kapliczki, bretońskim chłopom pozostało stać dzielnie i wierzyć że Pani Jeziora nie opuści ich tej nocy.
Z pomocą nekromanckiej magii oddział szkieletów zaszarżował na duży oddział zbrojnych bretońskich. W wyniku walki Ranar odniósł ranę, ale oba oddziały stały nadal kontynuując starcie.
Na prawej flance szkielecia kawaleria szykowała się do szarży, Ranar zaś przyzwał nieumarłe posiłki.
Na prawej flance duchy i drugi oddział szkieleciej jazdy zbliżali się do łuczników i Holy Knighta.
Szarża nieumarłej kawalerii rozbiła bretońskich łuczników, którzy zostali wycięci do nogi.
Drugi oddział kawalerii uderzył na łuczników chroniących się za prowizoryczną palisadą.
Do bitwy w centrum pola walki dołączyły duchy oraz ghoule.
Niestety nie był to szczęśliwy dzień na Ranara, ugodzony włócznią bretońskiego man-at arma poległ na polu bitwy, a zadanie jakie otrzymał od Czerwonego Diuka pozostało niezrealizowane.