Dziś w ramach przedświątecznego rozluźnienia będzie post z elementem humorystycznym.
Prezentuję szanownym czytelnikom moje własnoręcznie wykonane (z modeliny) nocne gobliny.
A było to gdzieś w okolicach 6 klasy podstawówki (połowa lat 90tych) :-)
Poziom detali powala tak, jak i kolorystyka oraz precyzja pędzla.
Ekstra czadowe :D!
OdpowiedzUsuńPoczekaj no tylko, aż z bratem wygrzebiemy z jakiejś prastarej skrytki "Pana Groszka", czyli krasnoluda-plastika Ved. pokrytego grubą warstwą polskiego Green Stuffu ;).
Ale na deser jeszcze lepsze: moja pierwsza rzeźba w GSie, która miała być Slayerem, a okazała się... krasnoludzkim bożkiem płodności!
Muszę poszukać kiedyś tych kasztaniakuff!
Szukaj, szukaj! I wrzuć koniecznie fotki. Ja mam w zanadrzu jeszcze mumię i trolla :-)
UsuńCzekamy niecierpliwie :D! A swoich "figsów-ulepioków" poszukam.
UsuńO rany to koszałek i opałek byli nocnymi goblinami :)
OdpowiedzUsuńhahahahahaha :)
OdpowiedzUsuń