Dziś pora na krótki fotoreportaż z partyjki w Space Hulka jaką rozegraliśmy z Michałem jakiś czas temu. Co ciekawe, była to moja pierwsza partyjka w nową wersję, bo poprzednio grałem chyba w I albo II edycję i było to w okolicach roku 1999.
Nowego Space Hulka kupiłem dobrych kilka lat temu, pomalowałem większość ludków, ale nie zagrałem ni razu. W końcu przyszła ku temu okazja. Rozegraliśmy scenariusz nr 1. Michał wybrał grę Genkami, ja zaś dowodziłem Space Marinesami.
I zaczęło się. Terminatorzy Blood Angels wylądowali na kosmicznym wraku. Póki co pierwsza drużyna. Za zamkniętymi drzwiami czaiły się już "blipy" z ukrytymi genokradami.
Druga drużyna wylądowała, zaś genokrady ruszyły do ataku.
Kilka chwil później po ciężkich walkach, w których padło wielu terminatorów i wiele genokradów doszło do patowej sytuacji. Marinesi stracili tak wielu, że warunki scenariusza pozwalały co najwyżej na remis w tym momencie. Co więcej, utrata choćby jednego Blood Angela więcej doprowadziłaby do automatycznej przegranej.
Pozostało wycofać się i umocnić pozycje.
Przegrupowani Blood Angels dzielnie odparli ataki genokradów przed końcem ostatniej tury. Bitwa zakończyła się remisem.
Ciekawy wynik. Bardzo nieczterdziestkowy... Ale podobno w tej grze marines mają z zasady pod górkę.
OdpowiedzUsuńW rzeczy samej. To jest jedna z tych rzeczy za których naprawdę lubię Space Hulka - nierówne szanse :-)
UsuńEh, Squad Alonzo...
OdpowiedzUsuńZacięta partia. Grywałem tylko w starego Space Hulka, ale faktycznie marines padali tam jak muchy jak już doszło do starcia wręcz.
OdpowiedzUsuń