Wayne England był chyba niemal w całości odpowiedzialny za oprawę graficzną trzeciej edycji gry Talizman, gdyż wszystkie jej elementy - począwszy od planszy, poprzez zdarzenia na kartach postaci kończąc mają ślad jego ręki.
Okładka podręcznika do gry a na niej wieża maga - ówczesny odpowiednik Korony Władzy. Wszechobecne czaszki w niepowtarzalnym stylu a do tego wspaniałe a przy tym nieco squigowate gargoyle.
Tak prezentowała się plansza główna.
To fragment miasta.
A to podziemia.
Tu widzimy kilka kart przygód.
No i wreszcie karty postaci. Jak można zauważyć, każda z tych kart miała swoją dedykowaną figurkę odlaną w plastiku (lub wykorzystywała plastiki z Warhammera Fantasy Battle). Sporo z nich można dzisiaj dostać na allegro na aukcjach zatytułowanych "ludek z warhammera questa" :-)
A Chaos Dwarf wygląda trochę jak Wario - zły brat bliźniak Mario z gier na Nintendo ;-)
Czachy nie pozostawiają złudzeń - faktycznie, England. Patrząc na te karty postaci przypomniałem sobie, że w swoich zapasach wynalazłem ostatnio halflinga, assassina i shamana. Dobrze czasem robić inwentaryzację ;)
OdpowiedzUsuńEh, aż się łezka w oku kręci... Dzisiejsze gry są świetnie wydawane, ale to, to jest klasyka
OdpowiedzUsuńFajny, i co ważne spójny klimat całej gry.
OdpowiedzUsuńPlansza do gry wspaniała! Nie widziałem jej wcześniej.
OdpowiedzUsuńOldschool niesamowity :) Jakoś nigdy nie zajarzyłem, że skoro to są figurki z Talizmana, to gra musiała być kiedyś tak warhammerowa (w sensie, że slayerzy, witch elfy i black orki). Pouczające! Dzięki.
OdpowiedzUsuń