27.10.2017

Orks vs Salamanders

Dziś pora na kolejny battle report z gry w 8 edycję Warhammera 40k jaką rozegraliśmy z Patrykiem w Planszóweczce. Po raz pierwszy w tej edycji postanowiłem zagrać orkami, Patryk zaś wystawił swoje Salamandry. Tak na marginesie, to jest chyba jedyny człowiek, który gra nimi ze względu na fluff, nie na zasady ;-)

Bitwa odbyła się na pustynnym terenie, gdzieś na powierzchni Armageddonu. Salamandry broniły opuszczonej wioski chroniąc skrzydło swojej armii przez potencjalnym okrążeniem przez hordę zielonoskórych.




W pierwszych minutach bitwy wielki oddział boyzów został spowity przez zieloną chmurę mgły, która bardzo szybko zniknęła i pojawiła się ponownie tuż pod nosem linii obrony Salamander. Jednakże orki chyba były zbyt oszołomione nagłą teleportacją bo zamiast zaszarżować na przeciwnika rozglądały się ze zdziwieniem wokół siebie.



Reszta zielonoskórych niewiele myśląc ruszyła do przodu. Na pole bitwy spadły orkowe deffkoptasy wypalając swoimi rakietnicami w drednota i uszkadzając go lekko.


Salamandry przeszły do kontrataku strzelając ze wszystkiego z czego się dało.


Drednot i Vulkan zaszarżowali na deffkoptasy, w międzyczasie horda boyzów stopniowo topniała w ciężkim ogniu Space Marines.


Drednot i Vulkan rozmontowali wspólnie na czynniki pierwsze wszystkie deffkoptasy.


W tym czasie na tyłach orczej armii pojawił się zrzut Inceptorów. Równocześnie cienżarówa wioząca oddział shoota boyzów uległa zniszczeniu w wyniku ostrzału Devastatorów.


Początek drugiej tury. Nie dość że zginęło sporo orków, to jeszcze na ich tyłach pojawiło się zagrożenie, nie wyglądało to za dobrze.


Z drugiej cienżarówy wysypali się Mega Nobzi i Beg Mek, po czym wspólnie zaszarżowali na awangardę Salamander. Atak wspierał mały oddział Gretchinów i dwa Killa Kany.


Równocześnie oddział shootasów zawrócił i zaatakował Inceptorów.


Mordercza walka wręcz w centrum pola bitwy. Chwilę później wyzionął ducha Vulkan. Drednot również nie przetrwał tego starcia.


Big Mek i cienżarówa postanowili zaatakować Devastatorów, podczas gdy Killa Kany rzuciły się na tacticali.


Inceptorzy wybili większość shootasów w walce wręcz, po czym rozstrzelali orkowego Weirdboya.


W tym czasie na prawej flance orków burna boyzi wysypali się z trukka i wspólnie zaszarżowali piątkę wysuniętych marines.


W wyniku overwatcha devastatorów zniszczony został szarżujący na nich trukk. W wyniku takiego obrotu sytuacji Big Mek postanowił nie kontynuować swojej szarży.



Atak burna boyzów okazał się całkowicie nieudany, zginęła większość oddziału. Osamotnione killa kany też nie były w stanie przełamać obrony w centrum. W tym czasie reszta salamander dobiła samotnego Big Meka. Mega Nobom udało się rozprawić z Inceptorami, ale chwilę później wpadli w ciężki ostrzał Devastatorów który wyeliminował większość z nich.



Atak orków został odparty przy minimalnych stratach marines. Flanka armii została zabezpieczona.


Wnioski z gry.

To była moja pierwsza bitwa orkami w tej edycji. Mimo, że teoretycznie dobrze zapoznałem się z ich możliwościami to jednak żywy przeciwnik ostro zweryfikował moje założenia taktyczne.

- deffkoptasy (szczególnie z rakietami) to bardzo droga jednostka, zrzucenie ich pod nos przeciwnika to był zły pomysł, bo nie były w stanie w jedną turę zniszczyć drednota, a ich zdolności obronne praktycznie nie istnieją. Chyba lepiej zamiast samobójczej szarży sprawdziliby się w campowaniu na większych dystansach
- pancerz w tej armii praktycznie nie istnieje. Ile strzałów wejdzie tylu orków padnie. Otwarte pole bitwy bez dużych elementów blokujących pole widzenia jest dla orasków wyjątkowo niekorzystne.
- teleport 30tki boyzów to loteria. Mamy jakieś 40% szans, że cały manewr się uda. Jeśli nie, boyzów posprząta ogień przeciwnika.
- burna boyz są w tej edycji kompletnie niegrywalni. Wylatują z rozpiski do czasu wyjścia kodeksu :-)
- Gretchiny nie zrobiły w tej grze zupełnie nic... a mogły, gdybym zrobił z nich żywą tarczę dla Weirdboya.
- przerzuty Salamander są mocne, ale jeszcze mocniej wkurzają przeciwnika podczas gry ;-) w przypadku orków to dobrze, bo dawało mi to bonus do Waaagh ;-)

Zazwyczaj porażka mocno demotywuje, ale mnie jakoś to nie odstraszyło od grania orkami. Mało tego, nabrałem motywacji do orczych konwersji, które zresztą można było ostatnio oglądać na Manixitowym fejsbukowym profilu. Do następnego!

1 komentarz:

  1. Moim ulubionym momentem tej bitwy jest zniszczenie orkowego transportowca. Tak, kibicowałem marines!

    OdpowiedzUsuń