Był to chrzest ognia moich pancernych orków.
Po prawej stronie widzimy rozstawienie moich orasów. Grotowe tanki, killa kany a niżej wielki czoug (z wkładką meganobów i big meka z kustom force fieldem).
Po drugiej stronie stanęli deatchwatche. Oddział piechoty wspierany przez dredka, razorbacka i latajkę.
I... poszli! obie strony rzuciły się przed siebie ostrzeliwując przy tym przeciwnika. Grotowe czołgi szybko zaczęły ponosić pierwsze straty.
Latajka deathwatcha spuściła wkładkę z kolejnym oddziałem.
W try miga na polu bitwy ostał się tylko czołg orków z wkładką i samotny killa kan.
Meganoby wysiadły ze środka i związały walką wręcz piechotę deathwatcha. Czołg kontynuował swój straszliwy ostrzał.
Koniec końców samotny czołg wspierany przez Big Meka zniszczył Razorbacka, a samotna latajka deathwatcha pozostała na stole jako przegrany. To było zwycięstwo zielonych, ale okupione wielkimi stratami.
Tak, to była prawdziwa rzeź, po obu stronach :) Ale tak to jest, jak dowództwo Deathwatch ignoruje doniesienia wywiadu o zbliżającej się pancerce zielonych i nie bierze ze sobą lasek...
OdpowiedzUsuńFajne te Twoje raproty. Dziś było szybko, ale konkretnie. Następnym razem proszę, abyś dał tyle zbliżeń w raporcie, co zazwyczaj.
OdpowiedzUsuń