Stało się, uległem pokusie i zakupiłem pierwszą finecastową figurkę! Tak wiem, jestem opóźniony, ale co tam. Póki co mam następujące wnioski:
1. Okurdeiletomadetali! Jeszcze nie widziałem tyle zakamarków na figurce składającej się z 3 części: głowa, tułów, broń. Samo nakładanie podkładu pędzelkiem zajęło mi dobrych 15 minut!
2. A jeśli o podkładzie mowa, to standardowy Chaos Black nie chciał mi się trzymać. Musiałem użyć foundation painta Charadon Granite.
3. Figurka jest lżejsza i delikatniejsza od standardowych plastików. Jest też bardziej giętka (sic!). Nie jest to też ten sam materiał co modele z ForgeWorlda.
P.S.
Podobno wiele finecastowych modeli jest wadliwych, ja w swoim nie zauważyłem ani jednego ubytku. Tylko trochę "flashy" które bardzo łatwo dały się pousuwać.
O! Koniecznie dokumentuj postępy! Strasznie mi się ten ludek spodobał z fotek z WD i ciekaw jestem jak wyjdzie. W ogóle chyba jak będę w sklepie to 'niechcący' go kupię :) (I wight kinga :))
OdpowiedzUsuńKup, kup! ]:->
OdpowiedzUsuńDzisiaj wrzucę fotki z progressu jak mi moje baby dadzą dojść do stolika z figurkami ;). Co do wight kinga to Red Gobbo na swoim blogu ma dość obszerną recenzję.