W zeszłym roku nie udało nam się obu wyrobić na czas, w związku z czym przeciągaliśmy termin aż w końcu nadszedł nowy rok i w ten sposób zaliczyliśmy 2 lata za jednym zamachem ;-)
Ludki pomalowane przeze mnie pojawią się w innym poście, natomiast dzisiaj zaprezentuję to, co dostałem od Koyotha.
Temat jaki dostał to... "coś co dymi" i muszę przyznać, że udało mu się wywiązać w 200%. Zbudował dla mnie makietę w postaci fabryki Adeptus Mechanicus, która została nawiedzona i zdemolowana przez bandę orków :-)
Centralnym jej elementem jest reaktor, w środku którego możemy nawet zauważyć promieniowanie Czerenkowa :-) (po zdjęciu pokrywy). Z reaktorem połączony jest komin, który dymi!!! Dodatkowym elementem jest oświetlenie oraz wiatraczek (nakierowuje dym do komina).
Zwykłe zdjęcia nie oddałyby nawet w połowie genialności tego ustrojstwa, wobec czego postanowiłem się zabawić w Petera Jacksona i nakręciłem film ;-)
Całość zasilana jest przy pomocy customowego imperialnego zasilacza (leży pod biurkiem na filmie). Do prawidłowej pracy wymagana jest też woda, bez niej momentalnie stopiłby się rdzeń reaktora :-)
Pomimo tego, że reaktor chodzi u mnie w pokoju od wczoraj, to nie zauważyłem wzrostu promieniowania w mieszkaniu co świadczy o bardzo dobrym wykonaniu makiety :-)
A na deser garść linków z poprzednich edycji Christmas Exchangeów.
Fajny patent, zwłaszcza z dymiącym kominem :) no i gratuluję kumpla, z którym można uskuteczniać takie zabawy ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna, świecka tradycja. Miło popatrzeć na ciągłość jej celebrowania.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, dymi nieźle:) Bardzo fajnie to wygląda:)
OdpowiedzUsuń