Różowy horrorek cincza to figurasek, którego dostałem w prezencie jakieś 15 lat temu :-) Może to jakieś dziwne zboczenie, ale do figurek-prezentów mam szczególny sentyment, także ostatnio w końcu przyszedł czas, co by go odrobinę przemalować. Tak w ramach odpoczynku od bardziej "ludzkich" form życia Starego Świata.
P.S. namówiłem dwóch ludziów od siebie z pracy na pacianie farbą ludźków, tak więc na horyzoncie szykuje się powoli bitewczenie.
Ha! Ten model Różowego Strachulca nieodmiennie kojarzy mi się z sesjami WFRP, a to dobre i przyjemne skojarzenia :)
OdpowiedzUsuńRóżowiutkie potworaski, coraz więcej czasiku spędzanego z kolegusiami, czyżbyś po woli stawał się waginosceptyczkiem?
OdpowiedzUsuń